Manga · Recenzja

Mój Drogi Bracie

ok_moj_drogi_bracie_01Widzicie to uśmiechnięte, pełne energii dziewczę na okładce? To Nanako Mizonoo, główna bohaterka dzieła Rioko Ikedy. Historia ta nie jest ani smutna, ani wesoła, a może raczej ocena tej kwestii zależy od postaci, której punkt widzenia przyjmiemy. Dzieło, z którym mamy do czynienia, jest bowiem nad wyraz prawdziwe, pełne nieokrzesanych, surowych emocji, które dają się znieść tylko dzięki cukrowanej oprawie graficznej, łagodności głównej bohaterki i subtelnie wskazywanym, cicho obecnym na tym świecie pięknie.

Nanako Mizonoo poznajemy w momencie, w którym wkracza do żeńskiej szkoły średniej i rozpoczyna życie w obcym i nienaturalnym dla niej środowisku. Liceum Seiran jest placówką prestiżową i samo w sobie stanowi doskonałą referencję dla młodych kobiet. Tym, co jednak stawia dziewczęta na piedestale i zdecydowanie ułatwia start w dorosłe życie, jest stowarzyszenie Sorority. Z założenia ma ono zrzeszać damy z dobrych domów, o nienagannej urodzie i inteligencji. Dzięki prestiżowemu charakterowi tej grupy starsze członkinie cieszą się popularnością i szacunkiem wśród swoich młodszych koleżanek. Ma też to jednak swoje negatywne strony, bowiem uczennice klas pierwszych są gotowe zrobić naprawdę wiele, by móc przynależeć do tego stowarzyszenia.

Emocje, jakie wyzwala konkurencja i walka o wyższą pozycję w szkolnej hierarchii – zazdrość, zachłanność, pycha, próżność – zostają nam pokazane w tej mandze bardzo dokładnie.

Sorority nie jest jednak jedynym źródłem negatywnych emocji w Seiran. Autorka zdaje się widzieć naturę młodych dziewcząt jako częściowo zepsutą, pełną niedoskonałości, a mnie, jako czytelnikowi, trudno się z tym nie zgodzić. Mamy do czynienia z zaborczością wynikłą z potrzeby bliskości, z bolesną miłością, kompleksami i niezrozumieniem, z alienacją z wyboru i tą wymuszoną. We wszystkim tym niegodziwość miesza się z pięknem dziewczęcej osobowości, z delikatnością i wieloma innymi przymiotami, które niekiedy określiłabym nawet jako szlachetne. Dokładnie tak, jak w życiu – nieważne, jak próbujemy być doskonali i dobrzy, nieważne, w jakim wychowaliśmy się środowisku, nie sposób uniknąć posiadania wad i popełniania błędów. Człowiek czarno-biały nie jest, i na kartach tego dzieła przedstawione jest to doskonale.

Przyznaję, że po pierwszym przeczytaniu byłam niepewna głównej bohaterki, bo chociaż ma ona wyrazisty charakter i nie brak jej cech budzących szacunek, to miałam wrażenie, że jest odrobinę zbyt cicha, by historia przedstawiana z jej perspektywy była wystarczająco ciekawa dla większości odbiorców. Po ponownej lekturze uznałam, że nie ma to zupełnie znaczenia, a ten spokój i melancholia wprowadzane przez Nanako może nie trafią do każdego, może zawężą grono zadowolonych czytelników, ale z mojego punktu widzenia dodają Braciszkowi uroku. Poetycka dusza tej bohaterki, jej empatia i zdolność zauważania emocjonalnych drobiazgów, na które nie każdy zwróciłby uwagę, sprawiają, że nie tylko jej własna opowieść została przedstawiona możliwie jak najdokładniej, ale także historie innych dziewcząt przepełnione są uczuciami i realnością. Poznajemy postaci o przeróżnych charakterach – wzbudzają szacunek, sympatię, niechęć… Każda ma zupełnie inny charakter, inne problemy i pragnienia, każda radzi sobie w życiu na swój własny, indywidualny sposób. Warto jest jednak w trakcie lektury postawić się na miejscu każdej z osobna, gdyż naprawdę są warte poznania.

moj_drogi_bracie_2d

Przyznaję, że na mój odbiór tej mangi w dużej mierze wpłynęła szata graficzna. Dawno nie widziałam tak różnorodnych wizualnie, a przy tym naturalnych postaci. Nie zgodzę się z głosami ludzi, którzy twierdzą, że mimika jest uboga, nie odczułam bowiem pod tym względem żadnych braków i emocje odczytuję z takiego rysunku bardzo dobrze. To, co mnie zachwyciło, to sposób kadrowania i niezwykle urokliwe dla mnie zacieranie się granic między jednym rysunkiem a drugim. Sprawia to, że ta manga – być może bardziej niż inne, sztywno uporządkowane – stanowi nierozerwalną całość, co z rysunków po prostu czuć. Ważne jest dla mnie, że w trakcie lektury, pomimo tego pozornego chaosu, wcale się nie gubiłam, w Braciszku można bowiem bardzo łatwo się odnaleźć, a ten kontrolowany bałagan nadaje mandze niepowtarzalnego klimatu, który – przyznaję, trafił w moje gusta. Autorka przy rysowaniu była także bardzo dokładna i staranna, próżno więc szukać niedociągniętych linii czy pustych teł.

Jeśli chodzi o polskie wydanie, to wizualnie jest bardzo ładne – schludna obwoluta i skromna okładka, a lepszej reklamy ta manga nie potrzebuje. Komiks jest klejony, nie zapowiada się jednak, by miał się łatwo rozpaść, pod tym względem wykonany jest więc porządnie. Marginesy wewnętrzne także nie są dla mnie powodem do narzekań, nie zdarzyło się bowiem, bym musiała wyginać tomik zbyt mocno. Jedynie papier jest bardzo cienki, przez co lubi się pofalować. Do tłumaczenia, jak zwykle w przypadku pana Dybały, nie mam żadnych zastrzeżeń – czytało mi się bardzo dobrze i ten pojawiający się czasami ulotny, lekko melancholijny, a może nawet nostalgiczny nastrój, został zachowany chyba najwierniej, jak się dało. Dobrym posunięciem było także wykorzystanie tłumaczenia Zapomnianych melodyjek w wykonaniu J. Kramsztyka, jest bowiem niezwykle urokliwe.

Nie oczekujmy od Braciszka skomplikowanych intryg czy nagłych zwrotów akcji. Nie spodziewajmy się załamania naszego spojrzenia na świat. Dostajemy bowiem podróż przez dojrzewanie, z odkrywaniem świata wcześniej nieznanego komuś tak niewinnemu  jak Nanako. Razem z bohaterką doświadczamy grzechów i słabości otaczających ją ludzi, dostrzegamy też siłę, jaka drzemie w człowieku, jeśli tylko zapragnie się ją wydobyć. Pod przykryciem pięknej i delikatnej kreski przebywamy drogę ku dojrzałości, ku odnalezieniu siebie samego w nowym, obcym świecie i wśród ludzi, którzy niekoniecznie są do nas przyjaźnie nastawieni. To nie jest nic nowatorskiego, ani odkrywczego. Riyoko Ikeda mówi o sprawach, które przeciętnemu człowiekowi wcale nie są obce. Mój drogi bracie… wypada jednak przerażająco naturalnie, wyciąga na wierzch wszystko to, czego jesteśmy świadomi, i przedstawia to tak realistycznie, że po lekturze pozostaje pogrążyć się na chwilę w milczeniu i bez słów zgodzić się z autorką. Takie właśnie są młode dziewczęta. Taka właśnie jest ludzka natura. Takie jest życie. I dlatego ta manga jest taka dobra.

Czasem czuję się, jakby natura tego świata, pełna sprzecznych emocji, oblicz ukrytych za różnorakimi maskami, dwuznacznych charakterów i trudnych do sprecyzowania uczuć, mnie przygniatała. Może to jest powodem, dla którego ludzie uciekają w świat kolorowych, cudownych i pełnych ideałów światów? Może dlatego tak ciężko jest się czasem odnaleźć w otaczającej rzeczywistości i wybiera się tę fikcyjną, zapewniającą nie tylko rozrywkę, ale wszystko to, czego brakuje człowiekowi w realnym świecie. Mimo to nie sposób dokładnie wpisywać się w ten schemat, są bowiem chwile, gdy zmęczeni sztucznością i nienaturalnością wszelakiej literatury – czy w szerszym ujęciu – sztuki,sięgamy po pozycje oferujące nam prawdę. I choćby ta prawda była przerysowana, póki możemy dostrzec w niej odbicie rzeczywistości, jesteśmy w stanie znieść najsmutniejsze historie i najbardziej parszywych bohaterów, a może nawet – odczuwać przyjemność, obcując z takim dziełem. Czasem bowiem odpowiednio przedstawiona prawda smakuje lepiej niż z pozoru cudowne, błogie iluzje.

SAM_0839

Okładka i  skan z oficjalnej strony wydawnictwa J.P.Fantastica, zdjęcie własne.

4 myśli na temat “Mój Drogi Bracie

  1. Jestem i komentuję:3

    Bardzo podobała mi się ta recenzja, bo robi to co lubię – analizuje treść jaką już przeczytałam.
    Nie powiedziałabym, że brak tu intryg… W końcu wszyscy spiskują, pojawią się nieoczekiwane powiązania rodzinne, dramy itp… Ale rozumiem o co chodzi – MDB… rzuca na dobrze znany temat (ciężkie życie nastolatków) trochę inne światło i przedstawia dość tragiczne spojrzenie na ten czas. Oczwyiście sytuacje są przedramatyzowane, ale faktycznie, młode dziewczyny to okrutne istoty – czego niewątpliwe uczy nas ta lektura.
    Szatę graficzną doceniłam dopiero po dłuższej chwili (a ostatecznie zachwyciłam się dopiero przy „Claudine…!”). Na początku, współczesnemu czytelnikowi trochę trudno przestawić się na tę raczej archaiczną kreskę (co niestety może wielu zniechęcić), jednak nie sposób nie docenić tej dokładności, no i wspomniałaś, świetnego kadrowania.

    Dobra manga, warta zakupu!

    Polubienie

    1. Przykre jest, że nie każdą mangę jest w ogóle sens w ten sposób analizować – są dzieła, czasem nawet dobre, które są zwyczajnie zbyt proste i stanowią bezrefleksyjną rozrywkę i przy takich, niestety, nie bardzo jest o czym myśleć. A szkoda, bo przyjemnie jest czasami przysiąść sobie po lekturze i podumać, albo powymieniać się ze znajomymi spostrzeżeniami, które wykraczają poza ocenę atrakcyjności bohaterów czy sensowności zakończenia. Może właśnie dlatego, że „Mój Drogi Bracie” jest mangą, która może poruszyć w człowieku jakąś strunę, tę recenzję pisało mi się tak dobrze.

      Intryga intrydze nierówna. Jeśli spojrzeć na to z tej strony, z której spojrzałaś na to Ty, to rzeczywiście, intryg nie brakuje. Ja jednak myślałam o intrygach na większą skalę, jakie widujemy w lepszych filmach akcji, kryminałach czy powieściach detektywistycznych. Tutaj te intrygi są, z braku lepszego słowa, prostsze, i mam tu na myśli ich przyziemność. Co by nie było, może nie dzieje się to na taką skalę jak w szkole Nanako, ale nawet w polskich liceach potrafią dziać się podobne rzeczy.

      Problemy z przyzwyczajeniem się do kreski są z bardzo prostego powodu – dzisiaj się już tak, niestety, nie rysuje.

      Polubienie

      1. Cóż, są mangi i mangi, przy niektórych można rozstrząsać trzecie i czwarte dno, za przy innych snuć długie teorie próbując rozwikłać główne zagadki (za to lubię shoneny :D).

        Nie wiem czy w polskich liceach się natrafi taki poziom dram (spoilerowo: operacje spowodowane rakiem czy bękarty to jednak mniejszy problem), dodatkowo u nas nie takiego hype’a na „popularność”. Ale jak już mówiłam, rozumiem o co chodzi – nastolatkowie wszystko przeżywają bardziej i to zostało świetnie pokazane.
        No i cóż, pewne poszlaki co do fabuły dostaliśmy i w sumie miło próbować odgadnąć jakie motywy stoją za postaciami, a odkrywanie co, kogo i dlaczego było czystą przyjemnością.

        Nie wiem czy niestety, współczesne kreski też mają swoje walory :3 Dobrze, że mamy tak szeroki wybór i zawsze można odkrywać „perełki” wśród „staroci” ^^

        Polubienie

      2. Shouneny też mają swój urok, ale jakoś się nie złożyło, bym je recenzowała. Nie liczę Tytanów, bo o pojedynczych tomach pisze się zupełnie inaczej, zdecydowanie bardziej wolę analizować całą serię na raz, ale czegóż to się nie robi, gdy się chce, by strona się rozwijała.
        Ano tak, prawda, generalnie poziom dram może nie ten, ale Mój Drogi Bracie jest też mangą, w której autorka wiele rzeczy wyolbrzymiła, chociaż ze słyszenia wiem, że w Japonii walka o bycie ‚na górze” toczona jest wśród uczniów na zupełnie inną skalę.
        Niestety tylko i wyłącznie dlatego, że bardzo chętnie zobaczyłabym takich dzieł więcej, wcale nie kosztem inaczej rysowanych dzieł współczesnych. Różne style mogą sobie w mangowym światku ze sobą koegzystować, nie wchodzą sobie zupełnie w drogę, a starocie kiedyś się skończą przecież.

        Polubienie

Dodaj komentarz